Rio de Janeiro było ostatnim punktem naszej podróży po Ameryce Środkowej i Południowej. Po trzech miesiącach w drodze postanowiliśmy po prostu się zrelaksować. Dziś o powolnym odkrywaniu Rio – oglądaniu ludzi w każdym możliwym rozmiarze na plaży, podziwianiu architektury, trekkingu na Corcovado i drinkach podawanych wprost do leżaka. Opowiadając o Rio, nie sposób jednak nie wspomnieć o napięciach szczególnie widocznych w ostatnich dwóch latach – olbrzymiej korupcji, nasilającej się przemocy oraz bankructwie stanu Rio. Zapraszam na niejednoznaczną opowieść z byłej stolicy Brazylii.
Rio z przypadku
Rio de Janeiro pojawiło się na trasie naszej podróży nieco przypadkiem. Początkowo planowaliśmy dojechać do Ekwadoru, Peru lub Boliwii i stamtąd wrócić do Europy. Jeszcze przed wyjazdem okazało się jednak, że lot z tej części Ameryki Południowej jest bardzo kosztowny. Sandra znalazła budżetowy lot z Rio do Niemiec (250€, linia lotnicza Condor).
Do tego szybki research pokazał, że są możliwości w miarę szybkiego (3 dni) dostania się drogą lądową na wschodnie wybrzeże kontynentu. Decyzja zapadła w kilka godzin – wracamy z Rio! Kwestie tego, jak dostaniemy się do dawnej stolicy Brazylii, zostawiliśmy na później. Finalnie wybraliśmy dłuższą trasę – przejechaliśmy przez Iquitos oraz Amazonką dostaliśmy się do Manaus.
Zgranie powrotu do Europy z odwiedzeniem legendarnej Copacabany od początku wydało się nam połączeniem idealnym. Bardzo lubimy takie zbiegi okoliczności. Z dużym wyprzedzeniem zaczęliśmy nucić sobie dawny hit Barry’ego Manilowa At the Copa, dziwiąc się przy tym, jakim cudem autor mógł umiejscowić Copacabanę na północ od Hawany. Pozostanie to dla nas tajemnicą. Niemniej jednak piosenka potrafi mimowolnie wryć się w pamięć. Słuchanie zatem na własną odpowiedzialność.
Jakie miejsca odwiedzić w Rio?
Po około 100 dniach w podróży postanowiliśmy niespiesznie eksplorować Rio de Janeiro. Mogliśmy co prawda odwiedzić jeszcze kilka miejsc w okolicach, wielu ludzi odwiedza chociażby Ilha Grande, ale, szczerze mówiąc, perspektywa relaksu na plaży była bardziej kusząca niż dalsze przemieszczanie się. Od podróżowania trzeba sobie także nieraz odpocząć 😉 Jakie miejsca najbardziej zapadły nam w pamięć? Poniżej lista TOP 4
Lista jest subiektywna, dlatego nie znalazło się tam miejsce dla Głowy Cukru (Pão de Açúcar) czy Maracany. Gdyby kogoś interesowało więcej plaż, to wielu ludzi wybiera się na Leblon. Osoby lubiące naturę z pewnością docenią Ogród Botaniczny (Jardim Botânico).
Co zjeść i napić się w Rio? – lista podstawowa
Caipiriña na Copacabanie – w tym wypadku wystarczy tylko wygodnie rozłożyć się na leżaku i czekać. Skąpo ubrani sprzedawcy, chodzący wzdłuż plaży przyniosą drinka wprost do nas. Po dwóch odradzają kąpiel w wodzie 😉 To samo dotyczy shoppingu – można kupić chusty, okulary, stroje kąpielowe, nie ruszając się z miejsca.
Naleśnik z tapioki (Tapioca Crepe) – tapioka powstaje wskutek mielenia manioku. Jest produktem bezglutenowym i pozbawionym cholesterolu. Zawiera lekkostrawne węglowodany. Najlepsze naleśniki można znaleźć u ulicznych sprzedawców w centrum, niedaleko stacji metra Carioca.
Mięso – nie od dziś wiadomo, że Brazylia stoi mięsem. Warto wybrać się więc do jednej z churrascaria, by spróbować grillowanych mięs. Szczerze mówiąc, jednak w czasie naszego pobytu było tak gorąco, że po śniadaniu w hotelu w trakcie dnia uzupełnialiśmy tylko płyny, a wieczorem jedliśmy raczej lekko. Wyjątkiem był obiad w jednej z restauracji przy Copacabanie.
Jechać czy nie jechać?
Piękno zdjęć z Rio stoi w kontraście do obecnej sytuacji politycznej i coraz większych niepokojów społecznych. Tylko w ostatnim tygodniu spłonęła większość (90%) zbiorów Muzeum Narodowego, jeden z ważniejszych kandydatów w tegorocznych wyborach prezydenckich został zaatakowany nożem w czasie wiecu wyborczego. Dwa tygodnie temu siedzący w więzieniu były prezydent (ciągle cieszy się sporym poparciem) Lula deklarował, że będzie kandydował (finalnie zrezygnował).
W ostatnim czasie często mam okazję rozmawiać z Brazylijczykami o sytuacji w ich kraju. Zgodnie powtarzają, że korupcja osiągnęła ekstremalny poziom i, obok przemocy (w Brazylii notuje się ponad 60 tys. zabójstw rocznie!), jest największym problemem kraju. Wielu z moich rozmówców właśnie z tych powodów zdecydowało się wyjechać do Europy i tu rozpocząć nowe życie.
Polski MSZ (stan na 12.09.2018) nie wydał żadnych specjalnych ostrzeżeń dotyczących wyjazdu do tego kraju. Warto sprawdzić obecną sytuację przed wyjazdem. Wiele praktycznych uwag dotyczących bezpieczeństwa można znaleźć w zakładce „Informacja o państwie”.
Niemiecki MSZ (stan na 12.09.2018) ostrzega przez zachorowaniami na żółtą febrę (szczepienie wprawdzie nie jest obowiązkowe), w związku z niepewną sytuacją polityczną każe unikać wszelkich zgromadzeń oraz ze względu na wzrastającą ilość aktów przemocy zdecydowanie odradza odwiedzanie faveli.
Na postawione pytanie – jechać czy nie jechać? – każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Jakiś czas temu pisałem o strefie komfortu w czasie podróżowania i podkreślałem, że sprawa poczucia bezpieczeństwa jest bardzo subiektywną i indywidualną sprawą. Każdy nieco inaczej definiuje te kwestie. Podróż ma być przyjemnością. Jeśli obecna sytuacja polityczno-społeczna w Brazylii wywołuje w Was duże obawy, to lepiej odczekać. Warto wszystko robić w zgodzie ze sobą.