fbpx

Atitlan – jezioro, trzy wulkany, Boże Narodzenie i jarmark w Chichi

przez Piotr Łącki

Jezioro Atitlan to taka gwatemalska arka Noego – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Szukasz medytacji i oświecenia w oparach trawki, imprez, nauki hiszpańskiego, lokalnych rzemieślników albo projektów dotyczących zrównoważonego rozwoju? W jednej z miejscowości nad jeziorem dostaniesz to, czego potrzebujesz. To wszystko w bardzo niskich cenach i przepięknych, choć wieczorami chłodnych, okolicznościach natury. W dzisiejszym odcinku również o Bożym Narodzeniu w Gwatemali oraz indiańskim rękodziele.

Inspiracja

Decyzje o podróży do niektórych miejsc wynikają z wcześniejszego przejrzenia przewodników, inne są dziełem przypadku. Najbardziej jednak lubię te cele podróżnicze, których bodźcem do odwiedzenia jest rozmowa z innymi backpackersami. Wojtka i Agatę spotkałem kilka lat temu w Ugandzie. Podróżowałem wtedy samodzielnie z Kenii do RPA. Poznaliśmy się w hotelu nieopodal Jeziora Wiktorii i wspólnie postanowiliśmy spędzić kilka dni na Wyspach Ssese.

Byłem wtedy w drodze od sześciu tygodni, Agata i Wojtek kończyli ośmiomiesięczną podróż przez Amerykę Środkową, Południową i Afrykę. Z zapartym tchem słuchałem opowieści o odwiedzonych przez nich miejscach. Z pasją i ogniem w oczach opisywali różne przygody na trasie (ich wspomnienia możecie znaleźć na ich blogu). Szczególnie w pamięć zapadła mi opowieść o Gwatemali i Jeziorze Atitlán. Kiedy niecałe trzy lata później planowaliśmy podróż przez Amerykę Środkową i Południową, jedno było pewne od początku – odwiedzimy Jezioro Atitlán.

Po wspinaczce na wulkan Tajumulco postanowiliśmy odpocząć i spędzić tydzień między świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem w polecanej przez Agatę i Wojtka miejscowości San Juan la Laguna nad Jeziorem Atitlán, które otoczone jest trzema wulkanami. W San Juan znaleźliśmy świetny ekologiczny hostel Mayachik, prowadzony przez Austriaczkę, która postanowiła zostawić swój ukochany Wiedeń i rozpocząć nowe życie w Gwatemali.

W ciągu dwóch lat stworzyła mały raj dla wszystkich, którzy cenią spokój, naturę i tym samym chcą przyłożyć swoją cegiełkę do zrównoważonego rozwoju tej części świata. Nasze cztery ściany na święta stanowił drewniany bungalow, z kamienną podłogą i palmowym dachem, otoczony przez drzewa awokado, krzewy kawy oraz trzy psy i dwa koty.

 

Arka Noego nad Jeziorem Atitlán

Czas spędzony nad Jeziorem Atitlán utwierdził nas w przekonaniu, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Miasteczka położone malowniczo nad jeziorem zdają się mieć swoją specjalizację i przyciągać konkretną grupę odbiorców.

San Juan la Laguna jest spokojną miejscowością, pełną lokalnych artystów, projektów ekonomii społecznej oraz kooperatyw, łączących lokalnych producentów. Można odbyć tu wycieczkę po plantacji kawy, zobaczyć artystów przy pracy, a także zorganizować sobie kurs hiszpańskiego. Wieczorem na głównej ulicy rozkładają się lokalni sprzedawcy, oferujący jedzenie w dobrych cenach. Można też kupić kukurydziane placki, tradycyjnie wypiekane na rozgrzanej blasze.

Niezwykle niskie ceny lekcji hiszpańskiego prowadzone przez native speakerów sprawiły, że na poważnie rozważaliśmy powrót do San Juan rok później. Ostatecznie zdecydowaliśmy się jednak wyjechać na Dominikanę. Osobom zainteresowanym nauką hiszpańskiego w innym kraju polecam artykuł sprzed kilku miesięcy, gdzie szczegółowo rozpisałem moje rady i przemyślenia na ten temat.

Sąsiednie San Pedro la Laguna jest większą miejscowością i zdecydowanie bardziej turystyczną. Znajdziecie tu więcej knajp, barów, miejsc z jedzeniem. Polecam szczególnie osobom, które chcą imprezować oraz poznać towarzyszy na dalszą część podróży. W San Pedro można również wypożyczyć kajak i doświadczyć natury z poziomu tafli jeziora.

Wszyscy zaś szukający medytacji, duchowej przemiany, terapii holistycznej, masaży i szamanizmu w unoszących się oparach trawki powinni odwiedzić San Marcos la Laguna. Dolna część miejscowości położona wokół przystani zdominowana jest przez przybyszy z całego świata, chcących doświadczyć duchowej mocy tego miejsca. W niektórych przypadkach powrót do natury objawia się zarzuceniem praktyk związanych z higieną codzienną.

Abstrahując jednak od celu i motywacji poszczególnych podróżników, warto odwiedzić Jezioro Atitlán. Piękne okoliczności przyrody oraz bardzo niskie ceny sprawiają, że mogę tylko polecić niespiesznie eksplorowanie tych okolic. Gdyby ktoś wybierał się do Ameryki Środkowej na dłużej i na początek chciałby opanować komunikatywne podstawy języka, Atitlán jest miejscem idealnym.

Z kwestii logistycznych warto wziąć pod uwagę, że jezioro leży na wysokości około 1600 m n.p.m., co sprawia, że słońce pali dość solidnie w ciągu dnia, ale gdy zachodzi, dość szybko robi się stosunkowo zimno. Różnica temperatur między dniem a nocą jest dość spora.

Boże Narodzenie

W San Juan spędziliśmy Boże Narodzenie. Chcieliśmy zachować trochę polskich tradycji, dlatego też na stole znalazło się 12 potraw. Oprócz dań znanych w Polsce, jak np. pierogi, pojawiły się bardziej lokalne klimaty, jak guacamole, słodycze z miejscowego kakao, steaki czy hiszpańska tortilla.

Dwa dni poświęciliśmy na przygotowanie wszystkich potraw. Niespiesznie gotowaliśmy w prowizorycznej kuchni, a stale towarzyszył nam jeden z psów, który z ciekawością zaglądał do wnętrza drewnianej szopy, w której znajdowała się kuchenka i inne potrzebne sprzęty. Uczta była wyśmienita.

Po kolacji dołączyliśmy do pracowników hostelu i ekspatów, którzy wieczorem spotkali się, by wspólnie świętować. Radość i energia, z jaką miejscowi śpiewali kolędy, była naprawdę niesamowita i stała w kontraście do stosunkowo spokojnie i poważnie odśpiewanej po niemiecku kolędy „Stille Nacht”.

Z Gwatemalskich tradycji bożonarodzeniowych należy wymienić tamales – prekolumbijskie danie znane w kilku krajach Ameryki Łacińskiej. Jest to rodzaj nadziewanego ciasta z mąki kukurydzianej, które owija się w liść kukurydzy i gotuje na parze. Gwatemalskie rodziny przygotowują ich nawet kilkaset. Jedzą je w czasie świąt i częstują nimi gości odwiedzających ich dom w tym okresie.

Nam tamales zwyczajnie nie smakowały. Próbowaliśmy ich kilka razy w Meksyku oraz grzecznościowo przy okazji świąt. Za każdym razem ten rodzaj „gołąbków” nie trafiał w nasze gusta. Tak to chyba jest, że są pewne smaki, z którymi obcuje się od dzieciństwa i wtedy stają się częścią twojej tożsamości. Osobom z zewnątrz trudniej jest zrozumieć ten fenomen.

 

Jarmark w Chichicasteltenango

Jeszcze w starym roku postanowiliśmy wybrać się na shopping. W Chichicasteltenango (miejscowi mówią po prostu „Chichi”) odbywa się podobno największy w Ameryce Środkowej jarmark artystyczny (każdy czwartek i niedziela). Chichi to 70-tysięczne miasto na północ od Jeziora Atitlán. Można jednak wybrać się z San Juan autobusem (z przesiadką) na targ i wrócić tego samego dnia.

Na miejscu chcieliśmy kupić pamiątki i trochę prezentów. Trzeba przyznać, że całkiem dobrze nam poszło. Gdy zaczęliśmy się targować i złapaliśmy bakcyla, to trudno było przestać. Do udanych zakupów wystarczy cierpliwość i brak pośpiechu, pogodne usposobienie oraz zdecydowanie w zbijaniu ceny.

Warto przybyć na targ wcześnie. Wybór towarów jest wtedy największy, a niewielka ilość turystów oraz wiara miejscowych, że szybkie rozpoczęcie sprzedaży stanowi dobry omen na cały dzień, pozwala na skuteczne negocjacje.

Najłatwiej jednak negocjuje się, gdy się czegoś wcale nie chce. Przykładem może tu być jedna z sytuacji, jaka nas spotkała. Oglądaliśmy sobie ręcznie wykonane kapelusze słoneczne. Od razu pojawiła się sprzedawczyni i po szybkim „hola!” założyła jeden z nich Sandrze na głowę. Sandra po usłyszeniu ceny chciała go po prostu zdjąć i iść dalej. Sprzedawczyni jednak nie dała za wygraną. Powiedziała, że to jest targ i tu trzeba negocjować! Sandra od niechcenia rzuciła ⅙ ceny, którą podała sprzedawczyni, licząc, że to zakończy rozmowę. I w ten sposób Sandra… stała się właścicielką kapelusza na zdjęciu poniżej.

Jeśli naprawdę nie bierzesz pod uwagę możliwości zakupu danego przedmiotu, to najlepiej nie wdawać się w dłuższą dyskusję na stoisku. Sprzedawcy nieraz ciężko jest się pozbyć. Nawet wtedy, gdy chcąc grzecznie odmówić, pytamy o rzeczy, których wydaje się nie mieć. Przykładem może tu być sprzedawca masek. Kupiliśmy już jedną i chciałem zakończyć wątek, mówiąc sprzedawcy, że te, które chce nam sprzedać, są za duże. Kilka minut później ten sam człowiek w innej części targu klepie mnie w ramię i ma w ręku… małe maski. Nasz klient, nasz pan.

Pobyt na targu był niezłą zabawą i udało nam się przy tym kupić całkiem sporo fajnych rzeczy. Będąc na jeziorem Atitlán, warto wybrać się do Chichi na zakupy lokalnego rzemiosła i rękodzieła. W Ameryce Południowej polecam zakupy w Otavalo.

Jak pokazuje nasza historia, inspiracje backpackersów mogą być dobrym drogowskazem do wybierania kolejnych celów podróżniczych. Warto wsłuchać się w opowieści innych osób, które podróżują w podobny sposób do naszego. Wtedy możemy odkryć niesamowite miejsca, o których wcale byśmy nie pomyśleli. W czasie podróży po Afryce spotkałem również Greków, którzy polecali mi Iran. Wyjazd do tego kraju był jednym z ciekawszych w moim życiu. Energia, z jaką ludzie potrafią opowiadać o odkrytych miejscach, stanowi dodatkowo świetną motywację, by po powrocie do domu ponownie zacząć odkładać pieniądze na kolejną wyprawę.

 

Ameryka Środkowa i Południowa w 20 odcinkach

  1. Witajcie Karaiby! – Wyspa Kobiet (Isla Mujeres)
  2. Islas Ballestas – Galapagos dla ubogich
  3. DIY: Jak wejść na dach Ameryki Środkowej (Wulkan Tajumulco) za 12€?
  4. Miasto dla zuchwałych – Iquitos
  5. Salento – gdzie serce bije w rytm kawy
  6. Medellin – w mieście Pablo Escobara
  7. Smaki: jerk chicken
  8. Baños – miasto dla aktywnych!
  9. Casa de la musica
  10. Otavalo – w poszukiwaniu Indian i ekwadorskiego hand made’u
  11. Nikaragua – w najbiedniejszym kraju Ameryki Środkowej – cz.1
  12. Nikaragua – Corn Islands, Ometepe, San Juan – cz. 2
  13. Tikal – w świecie Majów
  14. Atitlan – jezioro, trzy wulkany, Boże Narodzenie i jarmark w Chichi
  15. Nicoya – w poszukiwaniu najstarszych mieszkańców ziemi
  16. Panama City – w cieniu drapaczy chmur i w poszukiwaniu Kanału
  17. Tanio z Panamy do Kolumbii (30.08.2018)
  18. W dół Amazonki z Iquitos do Manaus (6.09.2018)
  19. Rio dla każdego! (13.09.2018)
  20. Co warto wiedzieć przed wyjazdem do Ameryki Łacińskiej? – 20.09.2018
  21. TOP10 miejsc do odwiedzenia w Ameryce Środkowej i Południowej z naszej podróży – 27.09.2018

Nie chcesz przegapić wpisu, który Cię interesuje?
Zapisz się na newslettera! Poinformuję Cię o każdym nowym artykule.

NEWSLETTER

Chcesz być na bieżąco? Zapraszam do zapisania się na newsletter.





Regulamin i polityka prywatności

Przeczytaj również

Close