fbpx

Witajcie Karaiby! – Wyspa Kobiet

przez Piotr Łącki

Karaiby były naszym marzeniem. Ot tak, położyć się na rajskiej plaży z białym piaskiem, cieszyć się turkusem wody i niespiesznie popijać drinki z miejscowym rumem. I tak wylądowaliśmy w Cancun w Meksyku. Lot do Meksyku kosztował nas nieco ponad 800 złotych za osobę. Jak tanio polecieć na Karaiby i dlaczego warto zatrzymać się na Wyspie Kobiet?

Meksyk był pierwszym punktem naszej podróży po Ameryce Środkowej i Południowej. Spędziliśmy w drodze łącznie trzy miesiące, odwiedzając 12 krajów. Wyjeżdżając, mieliśmy bilet do Cancun i powrotny z Rio de Janeiro i sporo czasoprzestrzeni między tymi dwoma datami w kalendarzu. Najciekawsze historie z podróżniczego szlaku będę publikował w kolejnych tygodniach. W tym artykule skupimy się na naszych karaibskich początkach.

 

Ameryka Środkowa i Południowa w 21 odcinkach

  1. Witajcie Karaiby! – Wyspa Kobiet (Isla Mujeres)
  2. Islas Ballestas – Galapagos dla ubogich
  3. DIY: Jak wejść na dach Ameryki Środkowej (Wulkan Tajumulco) za 12€?
  4. Miasto dla zuchwałych – Iquitos
  5. Salento – gdzie serce bije w rytm kawy
  6. Medellin – w mieście Pablo Escobara
  7. Smaki: jerk chicken
  8. Baños – miasto dla aktywnych!
  9. Casa de la musica
  10. Otavalo – w poszukiwaniu Indian i ekwadorskiego hand made’u
  11. Nikaragua – w najbiedniejszym kraju Ameryki Środkowej – cz.1
  12. Nikaragua – Corn Islands, Ometepe, San Juan – cz. 2
  13. Tikal – w świecie Majów
  14. Atitlan – jezioro, trzy wulkany, Boże Narodzenie i jarmark w Chichi
  15. Nicoya – w poszukiwaniu najstarszych mieszkańców ziemi
  16. Panama City – w cieniu drapaczy chmur i w poszukiwaniu Kanału
  17. Tanio z Panamy do Kolumbii
  18. W dół Amazonki z Iquitos do Manaus
  19. Rio dla każdego!
  20. Co warto wiedzieć przed wyjazdem do Ameryki Łacińskiej?
  21. TOP 10 miejsc do odwiedzenia w Ameryce Środkowej i Południowej z naszej podróży 

Jesienna szarówka w Polsce tylko wzmocniła postanowienie, żeby naszą podróż rozpocząć niespiesznie na Karaibach. Myśleliśmy początkowo o Dominikanie, Jamajce albo Kubie. Okazało się jednak, że późniejszy koszt dotarcia na stały ląd (samolotem) byłby znaczny, więc z tych opcji zrezygnowaliśmy. Na Dominikanę dotarliśmy rok później.

I tak oto w polu naszego zainteresowania pojawił się Cancun w południowej części Meksyku, na Półwyspie Jukatan. Do lat 60. XX wieku w zasadzie niewiele się tam działo. Decyzja o budowie potężnego kurortu turystycznego (konkurencja dla Acapulco) odmieniła tą część Meksyku. Obecnie hotele dysponują podobno ponad 24 000 pokojów.

Generalnie nie lubimy miejsc turystycznych. Są przeludnione, ceny zawyżone, ludzie mniej serdeczni i nastawieni na zysk. Jest jednak jedna bezsprzeczna korzyść płynąca z masowej turystyki – można w takie miejsca dość tanio dolecieć. Resorty potrzebują olbrzymiego lotniska, by zapewnić sprawną logistykę dla gości. Masowa turystyka oznacza również wielką ilość połączeń czarterowych. Generalnie jednak touroperatorzy w większości przypadków nie są w stanie wypełnić samolotów w 100% i tu pojawia się szansa dla nas. W myśl zasady: lepiej zabrać pasażera taniej niż transportować tylko powietrze, bilety oferowane na stronach touroperatorów albo linii lotniczych realizujących czartery mogą być w naprawdę przystępnej cenie.

Po użyciu kilku wyszukiwarek lotów trafiliśmy na stronę Eurowings, linii lotniczej należącej do Lufthansy. Okazało się, że polecieć do Cancun z Kolonii można za 200 € w jedną stronę. Taka cena zawierała bagaż rejestrowany, posiłki na pokładzie oraz wybór miejsc. W zasadzie inna opcja w naszym przypadku nie wchodziła w grę, gdyż byliśmy spakowani na dłuższy wyjazd. Na lotnisku poznaliśmy jednak Niemca, który wybierał się tylko na karaibskie wybrzeże i spakował się w plecak podręczny. Taki bilet w jedną stronę kosztował tylko 150 .

Trochę jak w wierszu, „już był w ogródku, już witał się z gąską”, usiedliśmy w samolocie, ciesząc się, że za kilkanaście godzin będziemy na Karaibach. Przed oczami mieliśmy piwko na dachu naszego hostelu i kąpiel w jacuzzi. Pilot miał jednak inne plany. Okazało się, że szyba w kokpicie jest uszkodzona i jej wymiana potrwa minimum 4-5 godzin. Przednia szyba ważna rzecz, więc pozostało nam czekanie i sączenie towarów kolonialnych ze strefy bezcłowej. Lot ostatecznie minął bezproblemowo, choć opóźnienie nas trochę zmęczyło. Otrzymaliśmy również odszkodowanie, wyższe niż sama cena biletu.  

Cancun nie był naszym miejscem docelowym. Był tylko środkiem do celu, jakim było dotarcie na Karaiby w przyzwoitej cenie. Nie interesował nas pobyt w Zona Hotelera, gdzie zlokalizowanych jest większość hoteli. Następnego ranka promem ruszyliśmy na Isla Mujeres, Wyspę Kobiet. Stanowiła ona ucieleśnienie naszego wyobrażenia o Karaibach – bieluteńki, miękki piasek, palmy delikatnie kołyszące się na wietrze i turkusowa woda Morza Karaibskiego.

Czas huraganów właśnie się skończył. Temperatura powietrza wynosiła 30 stopni, wody nieco tylko mniej. Zatrzymaliśmy się w hostelu Poc-na, który jako jedyny na wyspie oferuje camping. Całość jest bardzo przestronna. Sporo jest przestrzeni wspólnej. Nam szczególnie spodobał się bar na plaży (choć bez dostępu do morza), gdzie w ciągu dnia można było relaksować się pod palmą niemal bez innych turystów.

Generalnie Wyspa Kobiet w ciągu dnia odwiedzana jest przez całkiem sporą ilość turystów. Przypływają statkami, łodziami i katamaranami na kilka godzin. Wieczorem wyspa pustoszeje, co nie oznacza, że zostają sami lokalsi. Po kilku dniach na miejscu stwierdzamy jednak, że wyspa pozwala na balans pomiędzy tym, co turystyczne, a spokojem i relaksem pod palmą. Proporcje każdy może sam sobie dobrać.

Z perspektywy czasu i po odwiedzeniu innych krajów w tym rejonie świata stwierdzam, że Isla Mujeres to miejsce wręcz idealne dla osób, które chciałby zorganizować samodzielnie swój pierwszy wyjazd na Karaiby. Logistyka jest stosunkowo łatwa, dużo osób mówi po angielsku, istnieją oficjalne ceny za przejazdy.

Jeśli zatem ktoś z Was zamiast nad Bałtyk latem chciałby się wybrać nad Morze Karaibskie późną jesienią bądź zimą, to przepis na budżetowy wyjazd jest następujący:

1.    Tani czarter z Niemiec, Belgii lub Polski.
2.    Lot z bagażem podręcznym (więcej i tak nie potrzeba).
3.    Zakup namiotu na miejscu (za jakieś 20 $ bądź zabranie ze sobą, gdy bagaż jest w cenie).
4.    Camping w hostelu Poc-na (kilkanaście euro za noc za dwie osoby).
5.    Litrowa butelka rumu (kilka euro).
6.    Piękne plaże, turkusowa woda, kołyszące się palmy w cenie.

Nie chcesz przegapić wpisu, który Cię interesuje?
Zapisz się na newslettera! Poinformuję Cię o każdym nowym artykule.

NEWSLETTER

Chcesz być na bieżąco? Zapraszam do zapisania się na newsletter.





Regulamin i polityka prywatności

Przeczytaj również

Close