To dwunasty artykuł w ramach cyklu dotyczącego finansowania podróży. Na deser zapraszam na wpis o planowaniu budżetu. Przejdziemy od teorii do praktyki. Przeprowadzę Was krok po kroku po procesie planowania finansowej strony dłuższego wyjazdu.
Powoli zmierzamy do końca cyklu „Finansowanie podróży”. Za kilka dni opublikuję ostatni artykuł, zbierający najważniejsze informacje ze wszystkich wpisów, które znalazły się na blogu w ostatnich sześciu tygodniach. To będzie mocno skondensowana porcja wiedzy o finansach w podróży. Gdyby ktoś chciał zapoznać się ze wszystkimi tekstami, to linki do nich znajdziecie poniżej.
Dziś spinamy klamrą temat finansowania podróży. Rozpoczęliśmy od tematu bezpieczeństwa i logistyki, a dziś zajmiemy się planowaniem budżetu na dłuższe podróże. W przypadku krótkich wyjazdów każdy sobie jakoś radzi. Z okazji zbliżającej się majówki, szczególnie polecam wszystkim artykuł o posługiwaniu się pieniędzmi w czasie podróży za granicę.
Pewne trudności pojawiają się w przypadku wyjazdów dłuższych niż miesiąc. Szczególnie, gdy jest to pierwsza taka podróż. Bo niby jak przewidzieć, ile pieniędzy będzie potrzebne na miejscu? Przecież nie sposób wszystkiego zaplanować. W ramach tego artykułu pokażę, jak to robię w przypadku wyjazdu trwającego 2-3 miesiące.
Dlaczego w ogóle planować budżet podróży? Robię to z kilku powodów. Po pierwsze, przygotowanie budżetu pozwala mi w przybliżony sposób poznać poziom cen w danym kraju. Przeglądam przewodniki oraz blogi i na tej podstawie dowiaduję się, ile trzeba zapłacić za noclegi, transport, jedzenie itd. Daje mi to jakieś wyobrażenie o sytuacji na miejscu.
Akurat w tym przypadku wolę blogi, gdyż najczęściej są bardziej aktualne niż informacje w przewodnikach. Nieraz jednak zupełnie inny styl podróżowania sprawia, że subiektywne opinie zawarte na danym blogu nieco zaciemniają obraz. Co do przewodników, to niektóre nie przykładają się do odświeżania informacji cenowych. Inne, np. Lonely Planet, podają w mojej opinii mocno zawyżone kwoty potrzebne do podróżowania (np. w krajach Ameryki Środkowej), choć rozumiem, że ich głównym targetem jest klient z Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych czy Australii i w tym przypadku często mamy do czynienia z inną strefą komfortu i większymi możliwościami finansowymi.
Przygotowanie takiej symulacji kilka miesięcy wcześniej pozwala mi odpowiedzieć na pytanie, ile pieniędzy powinienem odłożyć do czasu wyjazdu. W przypadku dwóch moich pierwszych dużych wypraw – do Rosji, Chin i Malezji w 2010 roku oraz Afryki Wschodniej i Południowej w 2013 pierwsze decyzje podjąłem jeszcze wcześniej. Otóż w obu przypadkach przygotowanie wyjazdu rozpocząłem od kupienia… biletu powrotnego z miejsca, do którego planowałem dotrzeć. Było to odpowiednio Kuala Lumpur oraz Kapsztad. W obu przypadkach zrobiłem to z wyprzedzeniem około 7-9 miesięcy. Po zakupie zakładałem, ile powinienem mieć pieniędzy i, jak widzicie, miałem całkiem sporo czasu na ich uzbieranie. Przy częstszym podróżowaniu najczęściej koniec jednej podróży niemal automatycznie przechodzi w planowanie kolejnej. Będąc jeszcze na Dominikanie, kupiliśmy bilety na kolejny wyjazd do Gruzji.
[sociallocker]
Mam takie wrażenie, że wiele osób chce podróżować i często na wstępnym etapie planowania są zainteresowani wspólnym wyjazdem. Jednak im bliżej wyjazdu, tym zapał wielu osób słabnie. Kupno biletu powrotnego z dużym wyprzedzeniem jest formą konkretnej deklaracji. Trzeba zainwestować już pewne środki i przejść od słów do działań. Jeśli obawiacie się, że ktoś może tuż przed wyjazdem zrezygnować, wtedy warto zaproponować wcześniejszy zakup biletów. Z mojego doświadczenia wynika, że wtedy najczęściej wyjaśnia się sytuacja, kto naprawdę chce jechać.
Znalezienie biletów lotniczych dzieje się równolegle do sprawdzenia kosztów życia na miejscu. Koszt lotu, szczególnie w bardziej odległe strony, stanowi pierwszy duży koszt podróży. Warto więc poświęcić na to trochę czasu, gdyż tu potencjalnie można najwięcej zyskać. Jeśli znajdziemy np. bilet 800 złotych tańszy niż cena podstawowa tradycyjnych linii na osobę, to przy wyjeździe we dwójkę zaoszczędzimy 1600 złotych. To już spore środki jak na kilka godzin pracy. Wg moich doświadczeń pozwalają sfinansować nawet 10 dni wydatków w podróży. Skąd takie wyliczenia? O tym później. Fajne przy długich wyjazdach jest to, że koszt biletu amortyzuje się nam długością pobytu.
Przy planowaniu budżetu warto wziąć pod uwagę jeszcze koszty wyposażenia, ubezpieczenia, apteczki oraz szczepień. Z punktu widzenia wyposażenia uważam, że najważniejszy jest dobry i niezbyt duży plecak (nie większy niż 55 litrów) oraz wygodne buty. Jeśli chcemy spędzać czas bliżej natury, warto zaopatrzyć się w dobry namiot (wysoka wodoodporność). W przypadku sprzętu najczęściej kupujemy go raz i możemy z niego korzystać przez kilka lat, więc najpewniej przyda się przy kolejnych wojażach.
Forma ubezpieczenia, zawartość apteczki oraz szczepienia są kwestią indywidualną i zależą od kraju, do którego się wybieramy. Zwykle staram się zabierać podstawowy zestaw leków (m.in. przeciwbólowych, żołądkowych, przynajmniej jeden antybiotyk o szerokim działaniu itd.). Słono potrafią kosztować szczepienia (szczególnie, jeśli ostatnie z nich mieliśmy w szkole kilkanaście lat wcześniej), dlatego wcześniejszy research pozwala rozłożyć te koszty w czasie. Niemniej jednak potrafią one obciążyć budżet. Z taką samą sytuacją mamy do czynienia, gdy wybieramy się do Afryki i zdecydujemy się na branie profilaktyki w formie leku Malarone. To kosztuje sporo. Często więc dość duża część budżetu zostaje wydana, zanim w ogóle przekroczymy próg własnego mieszkania.
Gdy jesteśmy w podróży, to największym wydatkiem są koszty noclegów, transportu, atrakcji oraz wiz. Poznanie cen, o których pisałem wcześniej, pomaga określić mniej więcej budżet dzienny. W wersji idealnej mnożymy liczbę dni wyjazdu przez kwotę dziennego budżetu, jaki wyszedł z naszej kalkulacji dotyczącej kosztów w konkretnym kraju. W ten sposób uzyskujemy sumę, którą powinniśmy mieć ze sobą w podróży. Kilka miesięcy do momentu wyjazdu pozwala mi ustalić odpowiednio priorytety i uzbierać potrzebną kwotę.
Często jednak praktyka różni się od ideałów, więc zdarzało mi się również zrobić te wyliczenia w drugą stronę, a mianowicie podzielić kwotę, która została mi po zakupie biletów oraz wyposażenia przez ilość dni, które będę w podróży. W ten sposób uzyskiwałem kwotę budżetu dziennego. Tu jednak zalecam ostrożność, szczególnie jeśli nie macie doświadczenia w podróżowaniu z plecakiem albo gdy kwota budżetu dziennego, która wyszła Wam z tak przeprowadzonych wyliczeń, jest bardzo niska. Może udać się spiąć wyjazd w ten sposób, ale prawdopodobieństwo wystąpienia frustracji i niezadowolenia wzrasta. Zawsze można w takiej sytuacji próbować dorobić w czasie wyjazdu. Pisałem o tym w tym artykule.
Jeśli w czasie wyjazdu planujecie coś ekstra, np. wejście na Kilimandżaro, kilkudniowe safari, kilkudniowy rejs katamaranem czy oglądanie wielorybów, to polecam przygotowanie na te cele osobnego budżetu. Jeśli na miejscu uda Wam się zbić nieco cenę w stosunku do tej, którą znajdziecie w internecie, to fantastycznie. Zwykle da się to zrobić.
Niezależnie od tego, jaki jest Wasz budżet ogólny i ten związany z dużymi atrakcjami, rekomenduję przygotowanie poduszki finansowej. Z mojego doświadczenia wynika, że zwykle wydajemy jednak więcej niż zaplanowaliśmy i taki zapas pieniędzy w wysokości 15-20% budżetu jest jak najbardziej wskazany.
Ile zatem wziąć pieniędzy ze sobą? Najprostsza odpowiedź brzmi: to zależy. To zależy od kierunku, standardu, jakiego wymagamy, doświadczenia w podróżowaniu z plecakiem oraz kilku innych czynników. Generalnie jednak przykład kilku naszych podróży pokazuje, że budżet w wysokości 40-50 $/€ wystarczy na pokrycie wszystkich wydatków (noclegi, transport, jedzenie, jakieś atrakcje, wizy) dla pary na dzień w ramach podróży z plecakami. Na Dominikanie wyszło nam jakieś 40 € na dzień. Kwota tego rzędu, jak pokazuje nasze doświadczenie, wystarczy na podróżowanie w wielu krajach. Oczywiście wyłączając większość krajów Europy Zachodniej, Ameryki Północnej, Skandynawii czy Australii. Z takim budżetem nie poszalejemy również w Kostaryce, Panamie oraz w niektórych krajach Ameryki Południowej.
Oczywiście można taniej. Tu już dużo zależy od Waszej elastyczności i umiejętności zbijania kosztów stałych. Kolega, który był na długiej wyprawie rowerowej, wydawał średnio 6 €/dzień. Choć w jego przypadku odpadały zupełnie koszty transportu (rower) oraz niemal wszystkie koszty noclegów (namiot, dużo spania na dziko). W czasie samotnej podróży po Afryce, po odliczeniu wiz, dysponowałem budżetem na poziomie 50 zł/dzień i też dałem radę.
Chciałbym, abyście podaną kwotę (40-50 €/$/dzień/para) traktowali jako pewnego rodzaju drogowskaz, ale w żadnym wypadku jako pewnik. To taka mała podpowiedź, bazująca na 10 latach mojego nisko budżetowego podróżowania z plecakiem. Dla jednych ta kwota może wydawać się śmiesznie niska. Dla innych stosunkowo wysoka. Właśnie dlatego, zanim zająłem się tematem planowania budżetu, na blogu pojawił się tekst o strefie komfortu.
Dlaczego podałem kwotę zarówno w dolarach, jak i euro? W zależności od podróży, raz używałem dolarów, innym razem euro. Zdarzało mi się korzystać z obu walut. Ich kurs zresztą potrafi zmienić się o ponad 20% w stosunku do złotówki. W czasie wyjazdów raczej nie wybieram pieniędzy z kont złotówkowych (ze względu na duże koszty takiej operacji) i zwykle operuję dwoma wspomnianymi walutami. Rozumiem, że istnieje dość spora różnica pomiędzy kwotą 40 $ a 50 €. Obrazuje ona jednak różnice pomiędzy kosztami w różnych krajach, które do tej pory odwiedziliśmy.
Nie należy przy tym, moim zdaniem, zbyt ortodoksyjnie trzymać się kwoty budżetu dziennego. Gdy wyjeżdżasz na dłużej, to naprawdę nie trzeba się przejmować, gdy przez jakiś czas, np. w bardziej turystycznym miejscu, wydajesz więcej. Warto co jakiś czas sprawdzić, jak się mają sprawy finansowe. Gdyby okazało się, że jesteś sporo poza budżetem, to warto wyrównać sytuację i np. spędzić w jakimś pięknym miejscu więcej czasu – wtedy odpadają Ci koszty transportu. Możesz wtedy wynegocjować lepszą cenę noclegów, a do tego, będąc w jednej miejscowości dłużej, znaleźć super lokalne jedzenie w nieturystycznej cenie. Chodzi więc o zdrowy balans, a nie liczenie kasy każdego dnia.
Tak więc na całościowy budżet wyprawy składają się koszty przygotowania, które ponosimy przed wyjazdem (bilety lotnicze, ubezpieczenie, szczepienia, wyposażenie, apteczka), codzienne wydatki (noclegi, transport, jedzenie, wizy) oraz atrakcje. Zachęcam do przygotowania także poduszki finansowej na nieprzewidziane wydatki. Tak przygotowana kalkulacja pozwala w czasie podróży cieszyć się tym, co najważniejsze – odkrywaniem nowych miejsc i smaków, poznawaniem nowych ludzi i ich kultury oraz odpoczynkiem.
[/sociallocker]