fbpx

Tanio z Panamy do Kolumbii

przez Piotr Łącki

Na pograniczu panamsko-kolumbijskim droga nagle się urywa. W całej Autostradzie Panamerykańskiej łączącej północ Alaski z południem Argentyny brakuje ponad 100-kilometrowego odcinka, zwanego Darien Gap. Jak więc budżetowo dostać się do Kolumbii? Zapraszam na garść praktycznych informacji.     

 

Sposoby na dostanie się do Kolumbii (lub do Panamy)

Ze względu na brak drogi oraz aktywność przemytników i oddziałów paramilitarnych zdecydowanie odradza się pokonanie Darien Gap drogą lądową. Trzeba zatem znaleźć inny sposób.

Najszybszym i najwygodniejszym sposobem, aby dostać się do Kolumbii (bądź w drugą stronę, do Panamy), jest lot samolotem z Panama City do jednego z miast w Kolumbii (Medellin, Bogota, Cartagena). Opcja ta oczywiście nie jest wersją najtańszą. Byliśmy zaskoczeni, gdy okazało się, że taniej jest dostać się z Panama City do Miami niż do Kolumbii. Gdy planowaliśmy przeprawę ze stolicy Panamy do Ameryki Południowej, ceny lotu wynosiły ponad 300$ za osobę. Biorąc pod uwagę niskie lokalne ceny oraz długość trwania naszej podróży, nie chcieliśmy płacić aż tyle.

Inną opcją dostania się do Kolumbii jest zarezerwowanie wycieczki przez archipelag San Blas. Składa się on z ponad 360 wysp i należy do Indian Kuna. Kilkudniowy rejs z Panamy do Cartageny to koszt minimum 399$ za osobę. Wyspy stanowią podobno raj na ziemi, a przy okazji w cenie mamy transport do perły wybrzeża w Kolumbii. Niestety sumarycznie wychodzi 800$, więc nie była to opcja dla nas.

Na blogach można znaleźć również opisy podróżników, którzy znaleźli łodzie transportowe, które zmierzają na południe. Jednym z polecanych miejsc do łapania jachtostopu jest Puerto Lindo (120 kilometrów od Panama City, 2 h jazdy). Tu minusem jest czas. Czytałem relację osób, którym zajęło to 10 dni.

 

Z Panama City do granicy (Puerto Obaldia) samolotem

Po rozważeniu różnych opcji, zapoznaniu się z mapą oraz sprawdzeniu połączeń Air Panama zdecydowaliśmy się na wersję mieszaną – lot plus łódź. Dzięki niej dostaliśmy się do Kolumbii w ciągu jednego dnia. Całość za dwie osoby kosztowała nas 230$, czyli jakieś 40% ceny lotu.

Małą awionetką dotarliśmy z Panama City do Puerto Obaldia, przy granicy z Kolumbią. Samo lądowanie okazało się ciekawym doświadczeniem. Otóż lotnisko położone jest tuż nad brzegiem Morza Karaibskiego, więc podchodzenie do lądowania odbywa się nad wodą. „Lotnisko” to zresztą za dużo powiedziane – ot, krótki pas startowy i parterowy budynek. Koszt lotu to 100$/os.

Po uporaniu się z formalnościami związanymi z opuszczeniem Panamy ruszyliśmy nad brzeg, by znaleźć łódź płynącą do Kolumbii. Miejscowe cwaniaki postanowiły nam „pomóc”. Na początku byliśmy więc „best friends”, gdy jednak nie chcieliśmy zgodzić się na ich „fair price”, zaczął się festiwal ostrzeżeń: „Its last boat, my friend” i gróźb w naszym kierunku i właścicieli łodzi, którzy mogli nas zabrać do Kolumbii.

 

Z Panamy do Kolumbii łodzią

Jedna łódź odpłynęła więc bez nas. Postanowiliśmy poczekać. Na szczęście znalazł się sympatyczny dziadek, imieniem Marcellino, który nie przejął się ich słowami o rzekomo należnej im prowizji i zabrał nas do Capurgana po standardowej cenie (15$/os.). Porządnie nam ulżyło, gdy odpłynęliśmy z Puerto Obaldia. Podróż małą łódka po pofalowanym morzu była pewnym wyzwaniem dla błędnika.

Po dotarciu do Capurgany dość szybko zalegalizowaliśmy nasz pobyt w Kolumbii. Cała trasa, od wylotu z Panama City do otrzymania pieczątki wjazdowej w pierwszym kraju Ameryki Południowej na naszej trasie, trwała około 6 godzin. Mimo problemów z lokalnymi cwaniakami w Puerto Obaldia polecamy tę trasę, choć w tym przypadku lepiej być sceptycznym w stosunku do ludzi, którzy oferują pomoc. Najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa bezpośrednio z kapitanem i znajomość aktualnej ceny za przejazd.

Capurgana okazała się małą wioską, zagubioną na karaibskim wybrzeżu, do której całe zaopatrzenie dociera drogą wodną. Pas startowy kilkaset metrów od wybrzeża wskazuje, że istnieje tu także niewielki ruch lotniczy. Na pożegnanie z Karaibami znaleźliśmy hostel tuż nad wodą, gdzie fale rytmicznie rozbijały się o kamienne nabrzeże, kołysząc nas co wieczór do snu i budząc o poranku. Ciekawostkami kulinarnymi były wypiekane na głębokim tłuszczu pierożki z kassawy z twarogiem w środku oraz coś w stylu kaszanki, sprzedawane na progu domu.

Warto spędzić tu kilka dni, choć na tę okoliczność trzeba zaopatrzyć się w gotówkę. W czasie naszego pobytu nie było tam żadnego bankomatu. Kurs wymiany jest około 15% niższy niż standardowy, jednak biorąc pod uwagę położenie miejscowości, to raczej nie dziwi.

 

Droga do Medellin

Po dwóch dniach ruszyliśmy szybką łodzią do Turbo, pierwszego dużego miasta na tym odcinku wybrzeża. Łódź wyposażona w trzy duże silniki dosłownie prześlizgiwała się ponad falami, co samo w sobie stanowiło atrakcję. Największą były jednak momenty, gdy łódź z dużym impetem po chwilowym oderwaniu się od podłoża uderzała o lustro wody. Choć w tym temacie Sandra zdaje się mieć inne zdanie, przynajmniej do momentu zadziałania miejscowego Aviomarinu.

W Turbo szybko znaleźliśmy autobus do Medellin, drugiego co do wielkości miasta w Kolumbii. Tu uwidoczniły się zdecydowane różnice między Ameryką Środkową i Południową. Nie dość, że autobus był klimatyzowany i mieliśmy własne siedzenie (to było standardem już w Kostaryce i Panamie), to jeszcze na pokładzie było działające wi-fi.

Oczywiście jakość znalazła odzwierciedlenie w cenach transportu, najwyższych jak dotąd na trasie. Zwiększyły się też dystanse, a przede wszystkim czas przejazdu. 350 km z Turbo do Medellin pokonaliśmy w 9h. To częściowo zasługa gór, które majestatycznie wyrosły na naszej trasie. Kręte górskie trasy utrudniają wyprzedzanie czy osiągnięcie przyzwoitych prędkości. O naszych wrażeniach z Medellin możesz przeczytać tutaj. Bardzo polecamy również Salento oraz Dolinę Cocora.

Ameryka Środkowa i Południowa w 21 odcinkach

  1. Witajcie Karaiby! – Wyspa Kobiet (Isla Mujeres)
  2. Islas Ballestas – Galapagos dla ubogich
  3. DIY: Jak wejść na dach Ameryki Środkowej (Wulkan Tajumulco) za 12€?
  4. Miasto dla zuchwałych – Iquitos
  5. Salento – gdzie serce bije w rytm kawy
  6. Medellin – w mieście Pablo Escobara
  7. Smaki: jerk chicken
  8. Baños – miasto dla aktywnych!
  9. Casa de la musica
  10. Otavalo – w poszukiwaniu Indian i ekwadorskiego hand made’u
  11. Nikaragua – w najbiedniejszym kraju Ameryki Środkowej – cz.1
  12. Nikaragua – Corn Islands, Ometepe, San Juan – cz. 2
  13. Tikal – w świecie Majów
  14. Atitlan – jezioro, trzy wulkany, Boże Narodzenie i jarmark w Chichi
  15. Nicoya – w poszukiwaniu najstarszych mieszkańców ziemi
  16. Panama City – w cieniu drapaczy chmur i w poszukiwaniu Kanału
  17. Tanio z Panamy do Kolumbii
  18. W dół Amazonki z Iquitos do Manaus (6.09.2018)
  19. Rio dla każdego! (13.09.2018)
  20. Co warto wiedzieć przed wyjazdem do Ameryki Łacińskiej? – 20.09.2018
  21. TOP10 miejsc do odwiedzenia w Ameryce Środkowej i Południowej z naszej podróży – 27.09.2018

 

NEWSLETTER

Chcesz być na bieżąco? Zapraszam do zapisania się na newsletter.





Regulamin i polityka prywatności

Przeczytaj również

Close