Overbooking jest stałą praktyką linii lotniczych. Ma dla nich ekonomiczne uzasadnienie. Słabe jest jednak to, że gdy kupujesz bilet, do końca nie wiesz, czy polecisz. Takie atrakcje zafundował nam Condor na początek naszej podróży.
Czym jest overbooking w liniach lotniczych?
Overbooking to praktyka linii lotniczych (choć nie tylko) polegająca na sprzedawaniu większej ilości biletów niż fizyczna liczba miejsc w samolocie.mLinie lotnicze zauważyły następującą prawidłowość – zwykle ktoś, mimo zakupionego biletu, nie dociera na lot. Powody mogą być różne (choroba, problemy z dojazdem itd.).
Raz sami nie zdążyliśmy na lot z Dortmundu do Wrocławia. Na autostradzie był tak poważny wypadek, że przez dwie godziny nie ruszyliśmy się nawet o centymetr. Gdy ruch został wznowiony, nie było już sensu jechać na lotnisko. Odprawa była już dawno zamknięta.
Linie doszły do wniosku, że nie ma co wozić powietrza i zaczęły sprzedawać więcej biletów niż miejsc w samolocie. Rachunek ekonomiczny był prosty – lepiej od czasu do czasu zapłacić „pechowcom”, którzy się nie załapią na lot, niż stracić szanse na zarobek.
Miłe złego początki
Szybki transfer na lotnisko nie zwiastował późniejszych problemów. Przy nadawaniu bagażu obsługująca nas pani jakoś mimochodem stwierdziła, że numery miejsc zostaną nam przydzielone przy gate.
Pierwszy raz mieliśmy taką sytuację i po prostu stwierdziliśmy, że może tak tu jest. Moją podejrzliwość jakiś kwadrans później wzbudziła adnotacja na bilecie „stb”. Rozszyfrowałem ją jako stand-by, czyli opcję oczekiwania na lot.
Mocno mnie to zdziwiło. Kiedyś mieliśmy okazję lecieć z kolegą pracującym dla jednej z linii lotniczych. Raz w roku mógł zabrać ze sobą w podróż osoby towarzyszące. Mogliśmy korzystać z jego zniżek. Jedyne ograniczenie było następujące – możemy lecieć, jeśli w samolocie są wolne miejsca. Na lotnisku odprawiliśmy się normalnie, byliśmy jednak na stand-by, czyli linia mogła nam odmówić wejścia na pokład. Zaakceptowaliśmy to ograniczenie i wspólnie wybraliśmy się do Iranu. Relacja z tej podróży trafi na bloga wiosną.
Z tyłu głowy chodziła mi myśl, dlaczego linia lotnicza Condor przyznała nam taki status, gdy kupiliśmy normalny bilet. Postanowiliśmy jednak zawiesić te dywagacje i poczekać do momentu, aż dopytamy o to przy gate. Gdy w końcu obsługa pojawiła się na bramce naszego lotu, pracujące tam osoby stwierdziły, że nie mogą nam przyznać miejsc. Dopytywaliśmy, jak to w ogóle możliwe, że kupiliśmy normalny bilet, a nie mamy przydzielonych siedzeń. Zbyto nas lakonicznym stwierdzeniem, że nie mogą nam ich nadać.
Sandra zapytała wprost, czy polecimy, na co pracownik obsługi stwierdził lakonicznie, że „ma taką nadzieję”. Pytał również, czy kupiliśmy bilet stand-by. Gdy odpowiedzieliśmy, że nie, zapadła kłopotliwa cisza.
Później przy bramce zapanował olbrzymi chaos. Osoby z lotów łączonych przybywały do gate i dopełniały formalności na ostatni odcinek lotu. My zaś tam staliśmy i po prostu kazano nam czekać. Kolejne dopytywania zbywano słowami, żeby poczekać jeszcze chwilę, jeszcze 10 minut. Nikt nie chciał z nami rozmawiać. Czas mijał.
Sandra zapytała wprost, czy samolot ma overbooking, a jedna z osób z obsługi z kamienną twarzą stwierdziła, patrząc nam prosto w oczy, że nie. Tłumaczyła, że system nie pozwala wydrukować nam nowych kart pokładowych.
Po 45 minutach oczekiwania przy gate bez żadnej wiedzy, czy polecimy, w końcu dostaliśmy karty pokładowe. Ulżyło nam mocno, napięcie trochę zeszło. Niesmak jednak pozostał. Tym większy, że gdy na pokładzie powitał nas kapitan, bez ogródek stwierdził, że opóźnienie lotu wynika z faktu, że sprzedano więcej biletów niż miejsc w samolocie. Bałagan wynikający z tej sytuacji opóźnił wylot o 40 minut.
Okazało się więc, że osoba na gate po prostu nas okłamała. Ciekawa była też obserwacja Sandry – zauważyła, że wszystkie osoby na stand-by były młode i podróżowały bez dzieci. Wydaje się, że nie było w tym przypadku. W każdym razie poczuliśmy się jak klienci trzeciej klasy. Nie tego oczekuję, kupując bilet w regularnej cenie.
Chciałem Wam jeszcze napisać, jak można budżetowo dolecieć do Meksyku. Cała jednak sytuacja sprawiła, że zrobię to innego dnia. Pierwsze wrażenia z Meksyku jutro o 18:00 🙂